Witam.
Mam nadzieję, że dobrze dobrałem wątek.
Jestem tutaj nowym bywalcem, chociaż z szumami borykam się wiele lat, a z nadwrażliwością słuchową od zawsze. Kiedyś miałem szumy, mniej więcej odpowiednik wody przepływającej przez kaloryfer. Dałbym wiele, żeby wróciły tamte dni.
Dziś mam w uszach pisk. Tylko nie wiem, czy to jest „normalne”, to co przeżywają moje uszy, a co stresuje bardziej, bo zazwyczaj jest obustronne. Moje prozaiczne pytanie brzmi, czy ktoś z Was miał pisk w uszach na poziomie gwizdka w czajniku? I to nie przez kilka sekund, ale na przykład pół dnia, albo przed zaśnięciem, jak za karę?
Dziękuję za wszelkie odpowiedzi i pomoc.